Siedziała na
zwalonym konarze przy drodze, rozmyślając o niedalekiej przyszłości. Nawet nie
zauważyła, kiedy słońce schyliło się ku horyzontowi. Dopiero Lili - mała
króliczka swoim wierceniem wyrwała dziewczynę z zamyślenia. Na niebie robiło
się coraz ciemniej, więc postanowiła wrócić do przytulnego, ciepłego domu.
Zanim jednak wcieliła mój plan w życie, usłyszała odgłos silnika.
-Przecież
nikt tu nie przyjeżdża, nie w zimie - zamyśliła się fiołkowo-włosa, próbując
zlokalizować skąd pochodzi ten dźwięk. Pchana ogromną ciekawością, weszła na
wyższą gałąź, by lepiej przyjrzeć się okolicy. Zauważyła dwóch mężczyzn i
dziewczynę w swoim wieku, którzy otwierali maskę samochodu. Lolitka była
przekonana, że śni na jawie, gdyż wszyscy wyglądali jakby przyjechali z epoki
wiktoriańskiej.
To znaczy z
tej samej epoki co fioletowo-włosa... Zamyślona wciąż spoglądała na trójkę
przybyszów. W końcu widząc ich bezradność zeskoczyła na puch, okrywający ziemię
niczym kołderka i wskoczyła na swoją śnieżnobiałą Nil'czi.
W chwilę później znalazła się przy zdziwionych przybyszach.
Cała trójka spojrzała na nią jakbym była duchem. Nie wiedziała czy to przez jej ubiór, czy może zdziwili się, że ktoś tu mieszka na takim pustkowiu. Z gracją
zeskoczyła z klaczy i podeszła do nich. Przerywając milczenie przedstawiła się
i zaoferowała swoją pomoc. Mężczyźni pewnie dalej staliby w osłupieniu, gdyby
dziewczyna o białych włosach nie podeszła i się nie przedstawiła. Miała na imię
Rozalia i była zjawiskowo piękna. Zaraz po niej przywitał się jej
chłopak, brunet o imieniu Leo, a następnie jego młodszy brat - białowłosy
Lysander o charakterystycznych dwukolorowych tęczówkach.
Delikatnie
pocałował dziewczynę w dłoń, co wywołało u niej zaróżowienie policzków.
Podeszła do dymiącej maski samochodu, a trójka przyjaciół śledziła każdy mój
ruch. Po kilku minutach zauważyła przyczynę. Był to przetarty wężyk. Niestety w
wozie nie było nic, co mogło naprawić uszkodzenie. Spojrzała w niebo, słońce
już zaszło, a na bezchmurnym niebie zapalały się coraz to nowe gwiazdy. Z każdą
chwilą robiło się coraz bardziej tajemniczo, ale jednocześnie i chłodniej.
Rozalia już od dłuższego czasu zgrzytała zębami i przytulała się do swojego
chłopaka. Panienka zaproponowała im by wzięli swoje bagaże i poszli za nią do domu na noc, by następnego dnia wrócić i zająć się ich wozem. Przybysze skwapliwie przyjęli propozycję. Mężczyźni wzięli bagaże, a lolitka spojrzała na białowłosą, której
wyraźnie było zimno w tej krótkiej sukieneczce.
- Rozalio,
umiesz jeździć na koniu?
- Nie.
Dlaczego pytasz?
-To pora się
nauczyć - odpowiedziała radośnie dziewczyna, a bracia spojrzeli to na siebie,
to na Roze ze zdziwieniem. Fioletowo-włosa w tym czasie pomogła dziewczynie
wejść na klacz. Dała hasło do wymarszu i po przedzierania się przez zaspy ujrzeli
zabudowania tonące pod warstwami śniegu.
Normalnie
nikt by się nie zdziwił, że tak późno przybyła do domu, ale dzisiaj nie była
sama. Babcia podgrzewała zupę, a starsza dzieciarnia, która nie poszła jeszcze
spać, pomagała w nakrywaniu stoły dla gości.
Weszli na
podwórze. Panienka poprosiła, aby weszli na chwilę do stajni, gdzie pomogła
zejść z klaczy białowłose. Kiedy rozkulbaczała Nil'czi wymieniając się różnymi
informacjami oraz udzielając im wyjaśnień, do stajnie wparowała starsza
siostra dziewczyny turkocząc jak strzała.
- Siorka, co
to za goście? Skąd ty ich wytrzasnęła? Co tu robią? Co to za dziwne stroje???
Młoda pośpiesz się z tym osłem! Wszyscy są bardzo ciekawi. A babka podgrzewa
zupę i ale ta zaraz wyparuje jak zaraz nie przyjdziecie.
- Hannah,
ile razy mam ci powtarzać, że jak gdzieś wchodzisz to można, chociaż zapukać, a
nie przerywasz rozmowę w taki brutalny sposób - dziewczyna miała powyżej uszu
jej zachowania, a skierowane w jej stronę słowa zignorowała. - A tak w ogóle to
może się przedstawisz gościom? - Czerwono-oka blondynka podeszła i kolejno
przywitała się z przybyszami. - Co masz na usprawiedliwienie takiego zachowania
- dalej ciągnęła po raz tysięczny ten sam wykład.- Pali się coś?
- Nooo nie,
ale bardzo ciekawa jestem, mało kto nas tu odwiedza, a zwłaszcza w takiej
porze.
- A tak to,
na czym Diana zupę podgrzewa? - dziewczyna, mimo, iż była osobą opanowaną to
ledwo powstrzymała się od wybuchnięcia śmiechem. Z resztą nie tylko ona, bo
pozostali również dyskretnie się uśmiechali.
- Ach, ty
zawsze zapędzisz mnie w krowi róg - machnęła zniesmaczona.
- Mówi się
kozi róg - Hannah spojrzała na siostrę wzrokiem zabójcy, ale nic więcej nie
dodała. *To tak umrę.* Przeleciało przez myśl lolitce - No, ale chodźmy już, bo
głodni na pewno jesteście - powiedziała zwracając się do trójki przyjaciół.
Przez większość nocy wszyscy wypytywali przybyszów o
najróżniejsze rzeczy, a nastolatka chłonęła każde słowo, jednocześnie zerkając
w stronę białowłosego. Nigdy nie szukała miłości, uważała, że jak przyjdzie
czas, to sama zapuka do mych drzwi, myliła się, czeka czasem miłości wskazać
drogę...
Hannah,
która siedziała koło swojej młodszej siostry, widząc jej zauroczenie i pragnąc
jej dokuczyć zaczęła nawijać nieprzychylne historie na jej temat. Blondynka
zaczęła opowiadać, wymieniając wszystkie dziwaczne upodobania to, jaką ma
niedobrą siostrę. Lolitka z jednej strony chciała ją powstrzymać, ale z drugiej
za bardzo bała się konsekwencji, jakie czekałyby ją wtedy. Zawsze mogła powiedzieć
prawdę i podważać historie Hannah, niestety strach nie pozwalał jej na to. Aż w
końcu rozgadana jak nigdy "wspomniała”, jaki ze mnie uparty osioł. Tak też
często nazywała młodszą siostrzyczkę, lecz ta nic sobie z tego nie robiła. W
końcu przyszedł czas na to, by zaprezentować osiołka z zupełnie innej strony. W
tym czasie Lysander spoglądał na milczącą lolitkę, po czym z pogardą na jej
siostrę. W końcu od tego opowiadania Hannah poczuła, że zaschło jej w gardle i
wzięła łyk herbaty.
- W gruncie
rzeczy to masz nawet rację porównując minie do osiołka - odparła najnormalniej
w świecie. Hannah kompletnie się tego nie spodziewała i o mało by się nie
zakrztusiła, a fioletowo-włosa ciągnęła dalej:
- Osły wbrew
negatywnej opinii są bardzo mądrze. Osiołki mają istnie filozoficzny spokój. W
przypadku spotkania dzikiego zwierzęcia konie, albo wstają na zadnich kopytach
lub zabierają się wszystkimi kopytami w ziemię, przez co jest łatwym łupem dla
szarżującego zwierzęcia takim jak np. gnu, nosorożce czy słonie. A osiołki na
takim miejscu najczęściej albo idą dalej albo zatrzymują się by przepuścić
rozwścieczonego zwierza. Dodatkowo osły są bardziej wytrwałe na trudu podróży.
Osły może robią wszystko powoli, ale ich praca jest o wiele dokładniejsza niż
innych zwierząt - wzięła łyk wody i kątem oka spojrzała na siostrę.
-Trzeba
dodać, że osiołki są bardzo pracowite, pomocne i... Mają takie wspaniałe oczy,
których nie sposób znaleźć u innych zwierząt - przez cały czas młodzieniec spoglądał na pannienkę, z tym swoim tajemniczym uśmiechem - Wiem, bo jak byłem mały to również
mieszkałem na wsi i nie raz przyglądałem się zwierzętom w gospodarstwie.
W sercu i na
ciele lolitki zrobiło się takie ciepło, że myślała, że się roztopi. Hannah
oznajmiła, że pójdzie sprawdzić czy rodzeństwo śpi, a potem uda się na
spoczynek. Leo zaczął opowiadać, że co roku przyjeżdża tędy, bo udaje się z
bratem i dziewczyną do rodziców na wieś. Lysander zaproponował, że jak będą tu
przyjeżdżać to chętnie wpadną. Mówiąc to popatrzył na fioletowo-włosą. A lolitka
tylko westchnęła, a policzki przybrały kolor delikatnego różu. Zaraz wtrąciła
się babci Diana mówiąc:
- Szkoda, że
wnuczka do szkoły wyjeżdża w wakacje i nie będzie mogła się z spotkać tak jak
to miało miejsce dzisiaj - mrugnęła do wnuczki.
- A do jakiego
miasta się wybiera - zapytała Rozalia. Wiecznie rozgadana babcia odparła:
- Do Paryża
droga Rozalio, jak tylko skończy tu szkołę to zamieszka z moją młodszą
córeczką. Kochana wnusia będzie uczęszczać do szkoły... Ech jak to się ona
nazywała... Szkoła Kupidyna? Nieee... A no tak! Do Słodkiego Amorisa.
- Co za
zbieg okoliczności - odparła. - Ja i Lysio też tam uczęszczamy - Pierwszy raz
od wejścia w ten temat, dziewczyna oderwała wzrok od jakże interesujących
butów. - A więc będziemy mogły się częściej spotykać - zapiszczała Rozalia z
wielką radością w głosie. Obie dziewczyny przytuliły się do siebie, bo mimo, iż
znały się zaledwie kilka godzin to od razu czuły, że wyjdzie z tego wspaniała
przyjaźń.
Babcia
zdążyła jeszcze tylko zaprezentować kilka szkiców i malunków wiszących na ścianie, które jak
zapewniała jest dziełem Hannah, zanim dziadek spojrzał na zegar właśnie
wybijała godzina 2:30.
- No późno
się zrobiły, a wy ani myślicie iść spać, tylko gadać i gadać byście chcieli. No
porządek trzeba tu zrobić. Za pół godziny widzę wszystkich w łóżkach i nie ma
sprzeciwu. A stół jutro sprzątniemy, bo z takimi zaspanymi ślepiami talerze
pozbijacie - rzucił zawsze pogodny dziadek.
Lysander i
Leo dostali pokój po starszych braciach, którzy wyjechali do Anglii. Natomiast
przyjaciółki miały spać na jednym łóżku, w pokoju które dzieliła z Hannah.
Jeszcze chwilę dziewczyny ze sobą rozmawiały póki nie usłyszały dziadka,
krzątającego się po korytarzu. Wkrótce Roza zasnęła z Lili przy głowie, a
fioletowo-włosa usiadła na parapecie i wyciągnęła swój rysownik i spoglądała w
srebrzysty księżyc. Nie mogła zasnąć była zbyt... Szczęśliwa i zakochana by
teraz spać... Księżyc rozświetlał mrok w pokoju, a ona siedziała tak i rysowała
nowych przyjaciół, a szczególnie jednego...
------------
Trochę później niż zaplanowałam, bo ostatnio czas spędzam poza domem na siłce czy na rowerze i prawie nie mam czasu na neta ;) Żyć nie umierać ;p Oby mi taka energia pozostała na długa :D
Ah! Dobrze wykonana robota ^^. Aby móc więcej napisać muszę czekać na rozdział. życzę weny! :)
OdpowiedzUsuń*.*
OdpowiedzUsuńOł Yeah! xD Masz nową czytelniczkę do kolekcji^^ Postaw mnie tylko gdzieś z boku na półce, która nie jest zbyt zakurzona, dobrze? :) Rozdział podoba mi się, fabuła jest bardzo wciągająca, na pewno zajrzę tu nie jeden raz. Pisanie o słodkim flircie, jest moim zdaniem dużym wyzwaniem (ale rym), bo wtedy zmieniamy czyjś charakter, ale ty na szczęście uniknęłaś tego i charakterki stoją sobie na swoich miejscach. :) Pozdrawiam cieplutko i życze weny. :))))
OdpowiedzUsuńGdybyś miała oczywiście czas... Zajrzysz??
http://slodki-flirt-moje-opowiadania.blogspot.com/
Dziękuje ślicznie :) A w wolnej chwili na pewno wpadnę ;)
UsuńJa oczywiście, tradycyjnie zacznę od błędów :P Szczególnie jeden duży minut w narracji. Część zdania piszesz w 3. os, drugą część w osobie 1., np. "Zaproponowała im by wzięli swoje bagaże i poszli za mną do domu na noc, a następnego dnia postaramy się zająć ich wozem." - tutaj najpierw w trzeciej, potem w pierwszej ;)
OdpowiedzUsuńSerio ja taka głupia jestem z tym imieniem... Dopiero teraz to rozgryzłam -,- Choć pewnie jak zwykle jest blędne xd
Fajnie, że blog o SF. Bardzo lubię tę tematykę :)
Czekam na next. Postaram się nie zwlekać z komem i czytaniem tak długo jak teraz. Ale już ci się tłumaczyłam z tego :)
Weny :**
Długo nie mogłam się zdecydować w jakiej narracji mam pisać. Przez co ciągle zmieniałam z 3 na 1, z 1 na 3 i tak w kółko. Ostatecznie zdecydowałam się na 3, ale jakoś nie mogę się przyzwyczaić xd Jak tylko będę miała niemiecki za sobą to wszystko poprawię by było jak należy :D
UsuńDziękuje ;*