wtorek, 24 lutego 2015

Prolog 2: Spotkanie

         Siedziała na zwalonym konarze przy drodze, rozmyślając o niedalekiej przyszłości. Nawet nie zauważyła, kiedy słońce schyliło się ku horyzontowi. Dopiero Lili - mała króliczka swoim wierceniem wyrwała dziewczynę z zamyślenia. Na niebie robiło się coraz ciemniej, więc postanowiła wrócić do przytulnego, ciepłego domu. Zanim jednak wcieliła mój plan w życie, usłyszała odgłos silnika.
         -Przecież nikt tu nie przyjeżdża, nie w zimie - zamyśliła się fiołkowo-włosa, próbując zlokalizować skąd pochodzi ten dźwięk. Pchana ogromną ciekawością, weszła na wyższą gałąź, by lepiej przyjrzeć się okolicy. Zauważyła dwóch mężczyzn i dziewczynę w swoim wieku, którzy otwierali maskę samochodu. Lolitka była przekonana, że śni na jawie, gdyż wszyscy wyglądali jakby przyjechali z epoki wiktoriańskiej.
         To znaczy z tej samej epoki co fioletowo-włosa... Zamyślona wciąż spoglądała na trójkę przybyszów. W końcu widząc ich bezradność zeskoczyła na puch, okrywający ziemię niczym kołderka i wskoczyła na swoją śnieżnobiałą Nil'czi.
W chwilę później znalazła się przy zdziwionych przybyszach. Cała trójka spojrzała na nią jakbym była duchem. Nie wiedziała czy to przez jej ubiór, czy może zdziwili się, że ktoś tu mieszka na takim pustkowiu. Z gracją zeskoczyła z klaczy i podeszła do nich. Przerywając milczenie przedstawiła się i zaoferowała swoją pomoc. Mężczyźni pewnie dalej staliby w osłupieniu, gdyby dziewczyna o białych włosach nie podeszła i się nie przedstawiła. Miała na imię Rozalia i była zjawiskowo piękna. Zaraz po niej przywitał się jej chłopak, brunet o imieniu Leo, a następnie jego młodszy brat - białowłosy Lysander o charakterystycznych dwukolorowych tęczówkach.
         Delikatnie pocałował dziewczynę w dłoń, co wywołało u niej zaróżowienie policzków. Podeszła do dymiącej maski samochodu, a trójka przyjaciół śledziła każdy mój ruch. Po kilku minutach zauważyła przyczynę. Był to przetarty wężyk. Niestety w wozie nie było nic, co mogło naprawić uszkodzenie. Spojrzała w niebo, słońce już zaszło, a na bezchmurnym niebie zapalały się coraz to nowe gwiazdy. Z każdą chwilą robiło się coraz bardziej tajemniczo, ale jednocześnie i chłodniej. Rozalia już od dłuższego czasu zgrzytała zębami i przytulała się do swojego chłopaka. Panienka zaproponowała im by wzięli swoje bagaże i poszli za nią do domu na noc, by następnego dnia wrócić i zająć się ich wozem. Przybysze skwapliwie przyjęli propozycję. Mężczyźni wzięli bagaże, a lolitka spojrzała na białowłosą, której wyraźnie było zimno w tej krótkiej sukieneczce.
         - Rozalio, umiesz jeździć na koniu?
         - Nie. Dlaczego pytasz?
         -To pora się nauczyć - odpowiedziała radośnie dziewczyna, a bracia spojrzeli to na siebie, to na Roze ze zdziwieniem. Fioletowo-włosa w tym czasie pomogła dziewczynie wejść na klacz. Dała hasło do wymarszu i po przedzierania się przez zaspy ujrzeli zabudowania tonące pod warstwami śniegu.
         Normalnie nikt by się nie zdziwił, że tak późno przybyła do domu, ale dzisiaj nie była sama. Babcia podgrzewała zupę, a starsza dzieciarnia, która nie poszła jeszcze spać, pomagała w nakrywaniu stoły dla gości.
         Weszli na podwórze. Panienka poprosiła, aby weszli na chwilę do stajni, gdzie pomogła zejść z klaczy białowłose. Kiedy rozkulbaczała Nil'czi wymieniając się różnymi informacjami oraz udzielając im wyjaśnień, do stajnie wparowała starsza siostra dziewczyny turkocząc jak strzała.
         - Siorka, co to za goście? Skąd ty ich wytrzasnęła? Co tu robią? Co to za dziwne stroje??? Młoda pośpiesz się z tym osłem! Wszyscy są bardzo ciekawi. A babka podgrzewa zupę i ale ta zaraz wyparuje jak zaraz nie przyjdziecie.
         - Hannah, ile razy mam ci powtarzać, że jak gdzieś wchodzisz to można, chociaż zapukać, a nie przerywasz rozmowę w taki brutalny sposób - dziewczyna miała powyżej uszu jej zachowania, a skierowane w jej stronę słowa zignorowała. - A tak w ogóle to może się przedstawisz gościom? - Czerwono-oka blondynka podeszła i kolejno przywitała się z przybyszami. - Co masz na usprawiedliwienie takiego zachowania - dalej ciągnęła po raz tysięczny ten sam wykład.- Pali się coś?
         - Nooo nie, ale bardzo ciekawa jestem, mało kto nas tu odwiedza, a zwłaszcza w takiej porze.
         - A tak to, na czym Diana zupę podgrzewa? - dziewczyna, mimo, iż była osobą opanowaną to ledwo powstrzymała się od wybuchnięcia śmiechem. Z resztą nie tylko ona, bo pozostali również dyskretnie się uśmiechali.
         - Ach, ty zawsze zapędzisz mnie w krowi róg - machnęła zniesmaczona.
         - Mówi się kozi róg - Hannah spojrzała na siostrę wzrokiem zabójcy, ale nic więcej nie dodała. *To tak umrę.* Przeleciało przez myśl lolitce - No, ale chodźmy już, bo głodni na pewno jesteście - powiedziała zwracając się do trójki przyjaciół.
Przez większość nocy wszyscy wypytywali przybyszów o najróżniejsze rzeczy, a nastolatka chłonęła każde słowo, jednocześnie zerkając w stronę białowłosego. Nigdy nie szukała miłości, uważała, że jak przyjdzie czas, to sama zapuka do mych drzwi, myliła się, czeka czasem miłości wskazać drogę...
         Hannah, która siedziała koło swojej młodszej siostry, widząc jej zauroczenie i pragnąc jej dokuczyć zaczęła nawijać nieprzychylne historie na jej temat. Blondynka zaczęła opowiadać, wymieniając wszystkie dziwaczne upodobania to, jaką ma niedobrą siostrę. Lolitka z jednej strony chciała ją powstrzymać, ale z drugiej za bardzo bała się konsekwencji, jakie czekałyby ją wtedy. Zawsze mogła powiedzieć prawdę i podważać historie Hannah, niestety strach nie pozwalał jej na to. Aż w końcu rozgadana jak nigdy "wspomniała”, jaki ze mnie uparty osioł. Tak też często nazywała młodszą siostrzyczkę, lecz ta nic sobie z tego nie robiła. W końcu przyszedł czas na to, by zaprezentować osiołka z zupełnie innej strony. W tym czasie Lysander spoglądał na milczącą lolitkę, po czym z pogardą na jej siostrę. W końcu od tego opowiadania Hannah poczuła, że zaschło jej w gardle i wzięła łyk herbaty.
         - W gruncie rzeczy to masz nawet rację porównując minie do osiołka - odparła najnormalniej w świecie. Hannah kompletnie się tego nie spodziewała i o mało by się nie zakrztusiła, a fioletowo-włosa ciągnęła dalej:
         - Osły wbrew negatywnej opinii są bardzo mądrze. Osiołki mają istnie filozoficzny spokój. W przypadku spotkania dzikiego zwierzęcia konie, albo wstają na zadnich kopytach lub zabierają się wszystkimi kopytami w ziemię, przez co jest łatwym łupem dla szarżującego zwierzęcia takim jak np. gnu, nosorożce czy słonie. A osiołki na takim miejscu najczęściej albo idą dalej albo zatrzymują się by przepuścić rozwścieczonego zwierza. Dodatkowo osły są bardziej wytrwałe na trudu podróży. Osły może robią wszystko powoli, ale ich praca jest o wiele dokładniejsza niż innych zwierząt - wzięła łyk wody i kątem oka spojrzała na siostrę.
            -Trzeba dodać, że osiołki są bardzo pracowite, pomocne i... Mają takie wspaniałe oczy, których nie sposób znaleźć u innych zwierząt - przez cały czas młodzieniec spoglądał na pannienkę, z tym swoim tajemniczym uśmiechem - Wiem, bo jak byłem mały to również mieszkałem na wsi i nie raz przyglądałem się zwierzętom w gospodarstwie.
         W sercu i na ciele lolitki zrobiło się takie ciepło, że myślała, że się roztopi. Hannah oznajmiła, że pójdzie sprawdzić czy rodzeństwo śpi, a potem uda się na spoczynek. Leo zaczął opowiadać, że co roku przyjeżdża tędy, bo udaje się z bratem i dziewczyną do rodziców na wieś. Lysander zaproponował, że jak będą tu przyjeżdżać to chętnie wpadną. Mówiąc to popatrzył na fioletowo-włosą. A lolitka tylko westchnęła, a policzki przybrały kolor delikatnego różu. Zaraz wtrąciła się babci Diana mówiąc:
         - Szkoda, że wnuczka do szkoły wyjeżdża w wakacje i nie będzie mogła się z spotkać tak jak to miało miejsce dzisiaj - mrugnęła do wnuczki.
         - A do jakiego miasta się wybiera - zapytała Rozalia. Wiecznie rozgadana babcia odparła:
         - Do Paryża droga Rozalio, jak tylko skończy tu szkołę to zamieszka z moją młodszą córeczką. Kochana wnusia będzie uczęszczać do szkoły... Ech jak to się ona nazywała... Szkoła Kupidyna? Nieee... A no tak! Do Słodkiego Amorisa.
         - Co za zbieg okoliczności - odparła. - Ja i Lysio też tam uczęszczamy - Pierwszy raz od wejścia w ten temat, dziewczyna oderwała wzrok od jakże interesujących butów. - A więc będziemy mogły się częściej spotykać - zapiszczała Rozalia z wielką radością w głosie. Obie dziewczyny przytuliły się do siebie, bo mimo, iż znały się zaledwie kilka godzin to od razu czuły, że wyjdzie z tego wspaniała przyjaźń.
         Babcia zdążyła jeszcze tylko zaprezentować kilka szkiców i malunków wiszących na ścianie, które jak zapewniała jest dziełem Hannah, zanim dziadek spojrzał na zegar właśnie wybijała godzina 2:30.
         - No późno się zrobiły, a wy ani myślicie iść spać, tylko gadać i gadać byście chcieli. No porządek trzeba tu zrobić. Za pół godziny widzę wszystkich w łóżkach i nie ma sprzeciwu. A stół jutro sprzątniemy, bo z takimi zaspanymi ślepiami talerze pozbijacie - rzucił zawsze pogodny dziadek.
         Lysander i Leo dostali pokój po starszych braciach, którzy wyjechali do Anglii. Natomiast przyjaciółki miały spać na jednym łóżku, w pokoju które dzieliła z Hannah. Jeszcze chwilę dziewczyny ze sobą rozmawiały póki nie usłyszały dziadka, krzątającego się po korytarzu. Wkrótce Roza zasnęła z Lili przy głowie, a fioletowo-włosa usiadła na parapecie i wyciągnęła swój rysownik i spoglądała w srebrzysty księżyc. Nie mogła zasnąć była zbyt... Szczęśliwa i zakochana by teraz spać... Księżyc rozświetlał mrok w pokoju, a ona siedziała tak i rysowała nowych przyjaciół, a szczególnie jednego...

------------
Trochę później niż zaplanowałam, bo ostatnio czas spędzam poza domem na siłce czy na rowerze i prawie nie mam czasu na neta ;) Żyć nie umierać ;p Oby mi taka energia pozostała na długa :D 

6 komentarzy:

  1. Ah! Dobrze wykonana robota ^^. Aby móc więcej napisać muszę czekać na rozdział. życzę weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oł Yeah! xD Masz nową czytelniczkę do kolekcji^^ Postaw mnie tylko gdzieś z boku na półce, która nie jest zbyt zakurzona, dobrze? :) Rozdział podoba mi się, fabuła jest bardzo wciągająca, na pewno zajrzę tu nie jeden raz. Pisanie o słodkim flircie, jest moim zdaniem dużym wyzwaniem (ale rym), bo wtedy zmieniamy czyjś charakter, ale ty na szczęście uniknęłaś tego i charakterki stoją sobie na swoich miejscach. :) Pozdrawiam cieplutko i życze weny. :))))

    Gdybyś miała oczywiście czas... Zajrzysz??
    http://slodki-flirt-moje-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ślicznie :) A w wolnej chwili na pewno wpadnę ;)

      Usuń
  3. Ja oczywiście, tradycyjnie zacznę od błędów :P Szczególnie jeden duży minut w narracji. Część zdania piszesz w 3. os, drugą część w osobie 1., np. "Zaproponowała im by wzięli swoje bagaże i poszli za mną do domu na noc, a następnego dnia postaramy się zająć ich wozem." - tutaj najpierw w trzeciej, potem w pierwszej ;)
    Serio ja taka głupia jestem z tym imieniem... Dopiero teraz to rozgryzłam -,- Choć pewnie jak zwykle jest blędne xd
    Fajnie, że blog o SF. Bardzo lubię tę tematykę :)
    Czekam na next. Postaram się nie zwlekać z komem i czytaniem tak długo jak teraz. Ale już ci się tłumaczyłam z tego :)
    Weny :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długo nie mogłam się zdecydować w jakiej narracji mam pisać. Przez co ciągle zmieniałam z 3 na 1, z 1 na 3 i tak w kółko. Ostatecznie zdecydowałam się na 3, ale jakoś nie mogę się przyzwyczaić xd Jak tylko będę miała niemiecki za sobą to wszystko poprawię by było jak należy :D
      Dziękuje ;*

      Usuń